Cechy konstytutywne procesu wychowania

Do cech konstytutywnych procesu wychowania zalicza się 5 cech: złożoność, intencjonalność, interakcyjność, relatywność oraz długotrwałość.

Na pierwszą z nich, czyli złożoność składają się uwarunkowania zewnętrzne (oddziaływania wychowawcze) oraz wewnętrzne – osobiste przeżycia i doświadczenia człowieka, jego potrzeby, a nawet funkcjonowanie organizmu.  Złożoność przejawia się też poprzez adaptację do norm postępowania. Adaptacja ta jednak obejmuje nie tylko asymilację (przyswojenie i rozumienie) ale także akceptację norm, która wyraża się w stosowaniu ich życiu wychowanka.

Drugą cechą jest intencjonalność, która wynika z celów wychowania. Świadomość tych celów u wychowawcy pozwala na właściwy dobór metod i środków działania w celu osiągnięcia określonych wcześniej celów wychowania.

Trzecią cechę wychowania stanowi jego interakcyjność, oznaczająca co najmniej dwukierunkowe współdziałanie wychowawcy i wychowanka.  Każdy z partnerów tego procesu stanowi zarówno jego podmiot i przedmiot, bo choć z mniejszym doświadczeniem niż te, które posiada wychowawca, wychowanek jest istotą, która myśli i działa poprzez włączanie do swojego systemu czynności, tego, co zaobserwuje.

Przedostatnią cechą jest relatywność wychowania, która wynika z trudności przewidzenia wyniku oddziaływania wychowawczego, ponieważ istnieją inne czynniki, które wywierają wpływ na kształtowanie się osobowości wychowanka, jak mass media, czy grupa rówieśnicza. Zatem człowiek nieustannie podlega rozwojowi, ponieważ wpływy zewnętrzne są stale obecne .

Ostatnią cechę konstytutywną wychowania stanowi jego długotrwałość, sugerująca ustawiczność przemian osobowości człowieka. Wychowanie dotyczy zatem ludzi w każdym wieku, nie tylko dzieci, ponieważ nawet w podeszłym wieku człowiek ma możliwość wewnętrznego przeobrażenia, a przez to udoskonalania siebie .

 

mgr Joanna Ulfik-Wandzich

Karać czy nie karać? Oto jest pytanie

Karać czy nie karać? Oto jest pytanie.

Jako rodzice często „wymierzamy sprawiedliwość”. Chcemy pokazywać tym samym, co jest dobre a co złe – co akceptowalne a co nie. Obawiamy się, że brak kary równa się „bezstresowemu wychowaniu” rozumianemu jako rozpieszczanie z brakiem jakichkolwiek granic. Kara jest powszechnie rozumiana jako nauczka za nieodpowiednie zachowanie dziecka; ma zmienić zachowanie na lepsze. Czy tak to działa?

„(…) kara nie uczy dobrych zachowań. Ona tylko powstrzymuje te niedopuszczalne. Nie powinniśmy więc opierać na karach wychowywania dziecka, bo wtedy jest to tresura, a nie nauka.”

W słowach psycholożki Barbary Arskiej-Karyłowskiej kryje się więc odpowiedź na postawione przeze mnie pytanie. W wypowiedzi pojawia się też mocne słowo – tresura. Czym zatem grozi nadmierne używanie kar? Poniżej 10 punktów w których postaram się przybliżyć konsekwencje nadmiernego karania dzieci.

  1. Zachwianie relacji  – kara burzy naszą relację z dzieckiem, ponieważ dziecko staje się niechętne wobec karzącego i współpracy z nim. Nie ma miejsca na szczerość w sytuacji złamania jakieś zasady, uczynienia czegoś zakazanego, ponieważ dziecko obawia się kary. Dziecko boi się tego, że nikt nie stanie po jego stronie; nikt nie pospieszy z pomocą.
  2. Złość daje w kość – kara wzbudza złość, bunt (nawet gdy dziecko nie uzewnętrznia tych emocji), bo dziecko rozumie karę jako czynienie na złość. Złość dotyka również osobę wymierzającą karę – karanie jest efektem zezłoszczenia się. Warto zaznajomić się z innymi sposobami regulacji emocji.
  3. Pinokio i jego nos – w znanej bajce nos Pinokia stawał się z każdym kłamstwem dłuższy. Dłuższy rodzi się także dystans na linii dziecko-rodzice, gdy dziecko zaczyna kłamać, a karanie sprzyja kłamstwu. Dzieci są inteligentne – skoro pewne zachowania wiążą się z karą, to prędzej znajdą sposób, aby je ukryć niż z nich zrezygnować.
  4. Kara niszczy wzrok i słuch – nadmiernie karzący stają się ślepi i głusi na emocje dziecka. Często nie dostrzega się cierpienia i wzywania pomocy – płaczącego noworodka bierzemy w ramiona, tulimy, nie krzyczymy (wręcz cicho szepczemy, śpiewamy). Tak jak w reklamie specyfiku na kolkę, zastanawiamy się, co mu dolega: „może głodne”, „może ma mokro”, „może boli je brzuszek”. Trudno jednak o takie badawcze podejście w stosunku do starszych dzieci, ponieważ uwaga rodziców kierowana jest na irytujące zachowanie dziecka, a nie ewentualną pomoc w poradzeniu sobie z trudnymi emocjami. Zamiast zagłębić się w przyczynę niedozwolonego zachowania, mechanicznie przyznają karę. Dziecko musi nauczyć się „ujarzmiać” swoje emocje – nazywać je, pracować nad nimi. Dobrym wstępem są rozmowy z bliską osobą i czuły z nią kontakt. Kara zamyka furtkę do takiej nauki i sprawia, że więzy się poluźniają. Dziecko znów szuka okazji do zwrócenia na siebie uwagi (często właśnie przez złe zachowanie), rodzice obdarzają uwagą poprzez reprymendę i koło toczy się dalej…
  5. Mount Everest możliwości dziecka – kara może także zaburzyć rozwój dziecka, jeśli o tym rozwoju ma się nikłe pojęcie. Nie należy wymagać od dziecka zachowań, które są ponad jego możliwości. Nie będziemy karać dwulatka za to, że nie potrafi spokojnie wyczekać godziny w kolejce w przychodni – wiadomo, że jego możliwości sięgają zaledwie kilku minut spokojnego siedzenia. Trzeba zatem zaznajomić się z charakterystyką okresów rozwoju dziecka.
  6. Wygrywa trzymający władzę – dziecko jest perfekcyjnym obserwatorem, a dostrzeżone zjawiska wciela w swoje życie i relacje z kolegami, rodzeństwem. Zamiast szukać nici porozumienia, chce wywalczyć władzę. Dziecku trzeba pokazać, że nie władza jest celem, a odnalezienie takiego zachowania, które zastąpi to niepożądane.
  7. Zakazany owoc smakuje lepiej – zakazane rzeczy kuszą jak nieodkryty ląd. Kara działa tylko na zachowanie, nie działa na zmianę postawy. Za pomocą kary można spowodować, że ktoś nie będzie czegoś robić. Ale nie można zmienić tego, jak dziecko myśli o danym zachowaniu. Czasem kara zmienia postawę na przeciwną do oczekiwanej. Rzeczy za które ludzie są karani, stają się dla nich bardziej atrakcyjne.
  8. Kara jak narkotyk – stosowanie kar może uzależniać. Wymierzenie kary pozwala karzącemu zrzucić nadmiar złości; wyładować się na słabszym. Taki agresywny „reset” przynosi lepsze samopoczucie w postaci ulgi. Sytuacja jest dramatyczna jeśli wcześniejsze kary nie odnoszą rezultatu i dochodzi do natężenia agresji w stosowanych karach. Należy też dodać, że dzieci kopiują takie zachowania w koleżeńskich relacjach i będą w przyszłości wykazywać skłonność do poniżania innych.
  9. Niedostępna przystań – często w sytuacji złego zachowania, dziecko ma świadomość, ze zrobiło źle. Potrzebuje pomocy przychylnej mu pomocy, która okaże zrozumienie, a nie takiej, która tylko karci i nie zauważa jego emocji.
  10. Falowanie i spadanie – brak konsekwencji w stosowaniu kar. Wystarczy np. zmiana środowiska, w którym się jest i już nasza rodzicielska reakcja staje się odmienna od tej „domowej”.  Taka sprzeczność daje dzieciom sygnał, że na pewne zachowania rodzice przystaną jeśli zostaną spełnione określone warunki – dzieci w mig to zrozumieją.

Aby uniknąć „zaklętego kręgu karania” proponuje się (w środowisku pedagogów) tylko pozytywne wzmocnienia bez kar. Nie ma być to jednak wychowanie bestresowe, gdyż nie da się uniknąć stresu, który także wnosi wiele do naszego doświadczenia i wymaga od nas wysiłku do zniwelowania go. Bezstresowo wychowywane dzieci uważają, że dorośli muszą spełnić każde ich życzenie – to tu rodzi się początek kłopotów wychowawczych.

Podsumowując krótko, warto po raz kolejny zejść do poziomu dziecka i zobaczyć świat jego oczyma. Zrezygnowanie z kar wpłynie na głębszą relację i sprawi, że o tych 10 punktach można będzie tylko wspominać – nie będą naszym udziałem, a kłopotów wychowawczych przynajmniej 10 razy mniej.

 

mgr Joanna Ulfik-Wandzich

Czy zabawa to „tylko” zabawa?

Czy zabawa to „tylko” zabawa?

Im inteligentniejsze zwierzę, tym więcej czasu poświęca zabawie. Dlaczego więc zabawa jest tak ważna? Co daje dziecku? Jak je ubogaca? Co daje wspólna zabawa rodziców z dzieckiem? Spróbuję w 10 punktach przedstawić najważniejsze jej walory.

  1. Zabawa jako miejsce, gdzie dziecko jest w pełni sobą. Wszędzie dobrze, a w domu najlepiej – takim domem dla dziecka jest właśnie świat zabaw. Czuje się swobodnie, nie jest i nie powinno być ograniczane zbyt wieloma zasadami, regułami bo zabawa to nie gra! Jak często udaje mi się odkryć podczas zabaw z dziećmi ich prawdziwe „ja” – maski zostają zrzucone. Szczerym rozmowom nie ma końca, a więź między rodzicami i dzieckiem coraz lepsza. Dzieje się tak dlatego, że dziecko, które doświadcza zabaw z rodzicami, czuje się rozumiane, akceptowane, a to pierwszy warunek miłości.
  2. Okazja do ujścia emocji, rozwój pewności siebie.  Stres – nie ma co ukrywać – towarzyszy nawet dzieciom. Najlepszym sposobem na jego rozładowanie jest właśnie zabawa.  Pozwala ona także na przepracowanie wielu trudnych sytuacji, emocji, które tkwią zakorzenione i nie znajdują ujścia. Przykro usłyszeć od dziecka: „nienawidzę cię” ale gwarantuję, że spokój i alternatywne podejście do krzyku i karcenia w postaci zabawy (np. walka na kciuki, siłowanki) pomogą w „czytaniu między wierszami”, bo często za wybuchowym „nienawidzę cię”, kryje się: „tak naprawdę boję się i potrzebuję cię”.
  3. Uczenie się świata –  Julian Tuwim zauważa w wierszu, że Bambo psoci i figluje bo to jego praca. Zabawa to praca, nauka, a zaryzykuję nawet pisząc, że to życie. Dzieci od pierwszych dni uczą się przez zabawę – wspomnijmy jak nasze pociechy z uporem maniaka zrzucały grzechotki, smoczki i miseczki z wysokości ucząc się, czym jest grawitacja. Dzięki zabawom imaginacyjnym dzieci próbują poradzić sobie ze swoimi lękami i wchodzą w rolę by zrozumieć świat dorosłych – zabawa w lekarza badającego zimnym stetoskopem,  nauczyciela przyznającego „jedynki”, czy rodziców zmuszających do zjedzenia porcji szpinaku.
  4. Nabywanie umiejętności społecznych. Jak trudno nawiązać relację, jeszcze trudniej ją utrzymać, a najtrudniej odbudować, jeśli zostało się wykluczonym z grupy. Te wszystkie wariacje można ćwiczyć podczas zabaw. Zabawa to także szansa na naukę siły perswazji, argumentowania, współpracę, pójście na kompromis, empatię.
  5. Zabawa jako rodzaj dyscypliny – to nie żart! Wiele konfliktów można przepracować dzięki zabawie. Wybierając zabawę z dzieckiem zamiast surowości,  łatwiej przekazać wartości i skłonić dziecko do współpracy niż wtedy gdy izoluje się je od siebie nakazując: „idź do swojego pokoju” – w tym pokoju pogłębia się wycofanie, a złość sięga sufitu:  „i tak nie przeproszę”, „następnym razem nie dam się złapać”, „uderzę mocniej”. Jak donoszą badania: im częściej karze się dziecko, tym mniej jest ono posłuszne.
  6. Deska ratunku. Dzięki zabawie – najbardziej naturalnej czynności dziecka  – dziecko może w łagodny sposób przeżyć i poradzić sobie z traumą, trudnymi chwilami (utrata bliskiej osoby, wypadek, choroba). Daje się czasem zauważyć jak dziecko maniakalnie bawi się w jedną, tę samą zabawę przez dłuższy okres czasu, gdzie od „a” do „z” jak w scenariuszu kolejne czynności występują po sobie zawsze w ten sam sposób. Taka zabawa nie oznacza zawsze traumy ale na pewno dziecko wskazuje na to, że dziecko próbuje poradzić sobie z ważną sprawą np. pojawienie się nowego członka rodziny – dziecko chce być traktowane jak niemowlę, otrzymanie niesatysfakcjonującej oceny, czy strach przed psem. Zabawa dla rodziców w takich momentach jest wybawieniem – głowią się nad tym jak pomóc dziecku, jak wytłumaczyć, a czasem wystarczy usiąść na dywanie i oddać się zabawie.
  7. Witaminy dla rodziny – dzięki wspólnej zabawie następuje wzmocnienie relacji, doświadczanie bliskości. Rodzice uczą się dziecka, a dziecko rodziców. Poznajemy powody śmiechu, przyczyny lęku, wiemy gdzie leży cienka granica między żartem, a urazą. Przede wszystkim jest to inwestycja w szczęśliwe, pełne radości życie oraz szansa na to, że taki rodzaj rodzicielstwa: oparty na bliskości, szacunku, bez stosowania przemocy zostanie przekazany następnym pokoleniom.
  8. Wzmocnienie pewności siebie –  fizycznej i psychicznej. To w zabawie dzieci mogą szlifować swoje dobre strony, a pracować nad niedoskonałościami.  Ćwiczenie koordynacji, motoryki, oswajanie się z goryczą porażki, jak i cieszenie się zwycięstwem. Plusy zabawy można mnożyć bez końca, a najważniejszym, że rodzi śmiech, a to samo zdrowie!
  9. Sposób na rozładowanie bagażu energii – ruch to zdrowie – wspomniane wcześniej siłowanki, zapasy, tańce, rzuty piłką etc. są wskazane bo pomagają w pozbyciu się nadmiaru napięcia – nie można usiedzieć w miejscu jeśli nigdy nie wchodzi się na pełne obroty. Co z bijatykami, fascynacją Star Wars, Power Rangers itp.? Jako rodzice (i nauczyciele) obawiamy się, że zabawa agresywna wzmacnia zainteresowanie przemocą. Psycholodzy różnie sądzą, potwierdzając, bądź negując tę tezę, a prawda pewnie leży gdzieś po środku. Eksperymentowanie z siłą fizyczną jest potrzebne (Jak mocno mogę dotknąć? Kiedy muszę powiedzieć stop?) i nie będzie wzmacniać fascynacji przemocą jeśli zabawie towarzyszą dobre stosunki międzyludzkie  – świetnie sprawdzają się siłowanki z częstymi przerwami dla kontrolowania sytuacji.
  10. Budzik dla kreatywności, finisz dla nudy – garnki perkusją, krzesła pociągiem, kapsle pionkami, patyk mieczem, pudełko po zapałkach szkatułką na diamenty (kamyki). Nadawanie drugiego życia przedmiotom, które zostały „skazane” na wysypisko jest na topie – za tym ekologicznym trendem warto podążać!

 

Mam nadzieję, że przybliżone przeze mnie po krótce walory zabawy uświadomiły Państwu jej ogromne znaczenie dla rozwoju dziecka, a także relacji rodzinnych. Zachęcam do zejścia do poziomu dziecka – i fizycznie i psychicznie – stamtąd świat wygląda inaczej, a wspólna zabawa odmienia na lepsze! Do dzieła!

 

mgr Joanna Ulfik-Wandzich

 

P.S. Lawrence J. Cohen napisał świetną książkę – „Rodzicielstwo przez zabawę” – mnie mocno zainspirowała. Polecam i Wam drodzy Rodzice.